Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II AKa 514/12 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Apelacyjny w Katowicach z 2013-02-21

Sygn. akt: II AKa 514/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 21 lutego 2013 roku

Sąd Apelacyjny w Katowicach w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący

SSA Jolanta Śpiechowicz (spr.)

Sędziowie

SSA Piotr Mirek

SSA Marek Charuza

Protokolant

Magdalena Baryła

przy udziale Prokuratora Prok. Okręg. Wandy Ostrowskiej (del.)

po rozpoznaniu w dniu 21 lutego 2013 roku sprawy

E. D. s. T. i S.

ur. (...) w M.

oskarżonego z art. 296 § 2 i 3 k.k. w zw. z art. 12 k.k.

na skutek apelacji obrońcy

od wyroku Sądu Okręgowego w Bielsku – Białej

z dnia 23 sierpnia 2012 roku, sygn. akt. III K 142/11

1.  utrzymuje w mocy zaskarżony wyrok;

2.  zwalnia oskarżonego od ponoszenia kosztów sądowych obciążając nimi Skarb Państwa.

Sygn. akt II AKa 514/12

UZASADNIENIE

Sąd Okręgowy w Bielsku Białej, wyrokiem z dnia 23 sierpnia 2012 roku sygn. akt
III K 142/11 skazał oskarżonego E. D. za przestępstwo z art.296 § 2 i 3 k.k.
w zw. z art. 12 k.k. na karę 1 roku i 3 miesięcy pozbawienia wolności, przy czym jej wykonanie warunkowo zawiesił na okres próby wynoszący 2 lata, orzekł nadto grzywnę
w wysokości 100 stawek dziennych, przyjmując wysokość jednej stawki na kwotę 40 zł.

Na mocy art. 41 § 1 k.k. orzeczono nadto środek karny w postaci zakazu zajmowania stanowisk związanych z zarządzaniem mieniem Skarbu Państwa, instytucji publicznych
i jednostek organizacyjnych samorządu terytorialnego na okres 4 lat.

Przypisany oskarżonemu czyn polegał na tym, że w okresie od 2 września 2002 roku do 4 stycznia 2008 roku w B., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, jako Dyrektor Zespołu Szkół (...) w B., będąc na podstawie przepisów ustawy z dnia 7 września 1991 roku o systemie oświaty do zajmowania się sprawami majątkowymi Zespołu Szkół (...), przez nadużycie udzielonych
mu uprawnień, dokonał wypłat wynagrodzenia wraz ze składnikami na ubezpieczenie społeczne i fundusz pracy na rzecz osób, które nie były zatrudnione w Zespole Szkół (...), a to:

-

w okresie od 2 września 2002 roku do 4 stycznia 2008 roku na rzecz W. H. w łącznej kwocie 948.269,99 zł

-

w okresie od 1 kwietnia 2003 roku do 25 stycznia 2005 roku na rzecz Z. D. w łącznej kwocie 130.478,60 złotych

-

w okresie od 5 września 2003 roku do 29 lutego 2004 roku na rzecz P. S. w łącznej kwocie 8.478,97 zł

czym wyrządził Zespołowi Szkół (...) w B. szkodę majątkową w wielkich rozmiarach w łącznej kwocie 1.087.227,56 zł.

Apelację od powyższego wyroku wniósł obrońca oskarżonego, który zarzucił:

1.  obrazę przepisów postępowania, a to: art. 4 k.p.k., 5 § 2 k.p.k. w zw. z art. 7 k.p.k. oraz art.410 k.p.k. mającą wpływ na treść rozstrzygnięcia, a polegającą na nie objęciu zakresem oceny korzystnych dla oskarżonego okoliczności, mających istotny wpływ na ocenę postawionego mu zarzutu, a w szczególności braku możliwości zaskarżenia przez E. D.decyzji administracyjnej Dyrektora Miejskiego Zarządu (...)
w B., jak również świadomości i wyraźnego przyzwolenia ze strony przedstawicieli Miasta B.na zatrudnienie w zespole szkół (...)
w B. W. H., Z. D.i P. S.na podstawie umów o pracę zawartych z przedstawicielami (...) B., a nie oskarżonym D.;

2.  obrazę przepisów postępowania, a to art. 2 § 2 k.p.k., art. 7 k.p.k. oraz art. 4 k.p.k. w zw.
z art. 5 § 2 k.p.k. mającą wpływ na treść wyroku, a polegającą na przełamaniu zasady obiektywizmu i przekroczeniu granic swobodnej oceny dowodów oraz reguły in dubio pro reo poprzez przyjęcie w sposób nie budzący wątpliwości, wbrew zasadom wiedzy
i doświadczenia życiowego, iż zgromadzone w niniejszej sprawie postępowanie dowodowe wskazuje niezbicie, iż W. H., Z. D. oraz P. S. nie świadczyli na rzecz Zespołu Szkół (...) pracy;

3.  błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia i mający wpływ na jego treść, a polegający na przyjęciu, iż przedstawiciele Zespołu Szkół (...) nie zajmowali się wyszukiwaniem miejsc do odbycia praktyk dla uczniów tej szkoły, gdyż leżało to poza zakresem zainteresowania szkoły oraz organu ją prowadzącego;

4.  obrazę przepisów postępowania, a to art. 170 § 1 pkt 3 k.p.k. mającą wpływ na treść rozstrzygnięcia, poprzez oddalenie wniosku o przeprowadzenie dowodu z zeznań świadka T. Ś. w sytuacji, gdy dowód ten miał dla obrony niezwykle istotne znaczenie.

Wskazując na powyższe zarzuty obrońca wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku poprzez uniewinnienie oskarżonego od stawianego mu zarzutu, ewentualnie o jego uchylenie i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Sąd Apelacyjny uznał apelację za niezasadną.

Wbrew jej wywodom, Sąd I instancji poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne
w oparciu o właściwie zebrany i oceniony materiał dowodowy, a wyciągnięte przezeń wnioski należy uznać za trafne.

Na wstępie należy poczynić kilka uwag o charakterze ogólnym.

Nie można stawiać sądowi zarzutu obrazy art. 410 k.p.k. w sytuacji, gdy miał on w polu widzenia całokształt zebranego w sprawie materiału dowodowego, a jedynie wyciągnął
z niego inne wnioski, niż obrońca i sam oskarżony. Podobnie wygląda kwestia zarzutu naruszenia art. 5 § 2 k.p.k. W orzecznictwie dawno już ten problem został jednoznacznie rozstrzygnięty, a mianowicie przyjmuje się, że wątpliwości, o których mowa w tym przepisie, to są wątpliwości organu procesowego, a nie stron. Tak więc jedynie w sytuacji, gdy sąd poweźmie określone wątpliwości bądź mamy do czynienia z sytuacją, że takie wątpliwości
w sposób jednoznaczny powinien był powziąć, a w dodatku są to wątpliwości, których nie da się w żaden sposób rozstrzygnąć, to w grę wchodzi zasada tłumaczenia ich na korzyść oskarżonego.

Jeżeli sąd dokona właściwej oceny dowodów i oprze się na jednych z nich, odmówi zaś wiarę innym, należycie swoje stanowisko uzasadniając, to nie może być mowy
o naruszeniu obu wskazanych wyżej przepisów.

Z kolei zarzut obrazy art. 7 k.p.k. nie może sprowadzać się jedynie do prezentowania odmiennej oceny dowodów, która z punktu widzenia oskarżonego i obrońcy jest bardziej prawdopodobna, o ile nie wykaże się, iż sąd dokonując swojej oceny wykroczył poza zasady logiki, doświadczenia życiowego i wskazań wiedzy.

Tego zaś rozpoznawana apelacja nie czyni w sposób dostateczny, a więc taki, który mógłby doprowadzić do wniosku innego, niż wyciągnął z zebranych dowodów Sąd Okręgowy.

Przechodzą od tych ogólnych uwag do szczegółów rozpoznawanej sprawy
i konkretnych wniosków apelacji na wstępie należy odnieść się do zarzutu pierwszego, który sprowadza się de facto do stwierdzenia, że podstawą odpowiedzialności oskarżonego stała się decyzja Dyrektora Miejskiego Zarządu (...) z dnia 14 października 2008 roku, która
z jednej strony była decyzją nieprawomyślną, bowiem stosowała zasadę działania prawa wstecz, z drugiej zaś, nie mogła być z uwagi na pewne formalne kwestie skontrolowana przez powołane do tego organy.

Sąd Apelacyjny absolutnie powyższej konstatacji obrońcy nie podziela.

To prawda, że przepisy umożliwiające określonym organom państwowym kontrolowanie sposobu wykorzystania dotacji zostały wprowadzone dopiero zmianą ustawy
o systemie oświaty
w 2009 r, zaś wcześniej możliwość kontroli rozliczania się z dotacji był ograniczony do kontroli liczby uczniów objętych działalnością edukacyjną, nie oznacza to jednak w żadnym stopniu, iż nie można było zbadać prawidłowości postępowania oskarżonego, jako dyrektora jednostki oświatowej korzystającej z dotacji Skarbu Państwa,
w zakresie prawidłowości i celowości wykorzystania otrzymanych środków.

Z samej definicji „dotacji” wynika, że jest to bezpośrednia płatność o charakterze niekomercyjnym, przekazana biorcy w celu realizacji konkretnego działania. Działanie to jest ściśle określone w umowie bądź w prawie i jednostka dotowana nie może zmieniać przeznaczenia środków i wydać dotacji na inny niż przewidziany cel.

Gdyby pójść tokiem rozumowania obrońcy, to nie istniałyby żadne instrumenty prawne, aby skontrolować (przed wejściem w życie wskazanej zmiany w prawie) czy udzielona dotacja została bez żadnego tytułu „rozdana”, lekkomyślnie wydatkowana na bliżej niesprecyzowane cele, czy po prostu zdefraudowana.

Jest to oczywiście założenie całkowicie bezzasadne, wręcz kuriozalne w swej wymowie i stąd też wywody obrońcy będące uzasadnieniem pierwszego punktu apelacji są całkowicie bezprzedmiotowe.

Sąd Okręgowy miał w polu widzenia te wszystkie dowody znajdujące się w aktach postępowania administracyjnego, o których apelacja wspomina, to prawda, że odniósł się do nich bardzo pobieżnie, uznając, że nie mają one większego znaczenia i Sąd Apelacyjny nie dostrzega w tym fakcie uchybienia, które mogło mieć wpływ na treść wyroku.

Oskarżonemu postawiono zarzut popełnienia przestępstwa niegospodarności
z art. 296 k.k., które istnieje w polskim systemie prawnym od dawna i odpowiedzialność oskarżonego była badana poprzez istnienie znamion ustawowych tego właśnie przestępstwa, co leży oczywiście w gestii najpierw prokuratora, później sądu, mającego pełną samodzielność w tym zakresie i wspomniana decyzja nakazująca zwrot nienależnie wydatkowanej dotacji była jedynie jednym z dowodów w sprawie, a nie – jak wywodzi obrońca – podstawowym dokumentem w ogóle warunkującym postawienie oskarżonego
w stan oskarżenia.

Fakt, że zarówno oskarżony, jak i zarząd (...)nie czyniły żadnej tajemnicy z faktu, że H.i D.pracowali na rzecz szkoły nie jest żadnym argumentem przemawiającym za oskarżonym. Jest oczywiste, jak ustala Sąd I instancji, że obaj panowie rzeczywiście zajmowali się sprawami szkoły i dla wszystkich praktycznie osób, którzy byli na tę okoliczność słuchani wynika, ze traktowano ich zaangażowanie w pracę szkoły jako przejaw ich działalności w Izbie, która przecież stała się organem prowadzącym szkołę, natomiast świadkowie ci nie wiedzieli o tym, że obaj są traktowani jako pełnoprawni pracownicy szkoły i pobierają wysokie wynagrodzenie
z otrzymywanej przez szkołę dotacji. Pracownicy szkoły traktowali zarówno H.jak
i D.jako przedstawicieli organu zwierzchniego, szefa, nie mieli pojęcia kto i kiedy jaką umowę o pracę podpisywał. Wielu z nich wiedziało coś ze słyszenia, coś myśleli, wnioskowali, nikt praktycznie nie znał żadnych szczegółów. Rzemieślnicy – członkowie zarządu Izby byli zdumieniu wręcz informacjami, które pojawiły się w Internecie i lokalnej prasie. Także i oni uważali, że H.i D.sprawują zwyczajny nadzór nad szkołą, a to z racji pełnionej funkcji.

Oświadczenia majątkowe jakie składał H.oczywiście nie były tajne, ale jak się im przyjrzeć, to rzuca się w oczy nazwa (...)jako źródła dochodu, natomiast nigdzie nie jest wymienione, ze chodzi o wynagrodzenie zyskiwane z racji wynagrodzenia za pracę w szkole. Dopisek przy kilku pozycjach (...)jest mało widoczny i dla przeciętnego człowieka całkowicie niezrozumiały, tym bardziej, że osoby te otrzymywały też wynagrodzenie z racji przeprowadzania w (...) egzaminów czeladniczych i w żaden sposób nie były te pozycje wyodrębnione. Można wiec śmiało powiedzieć, że aczkolwiek dochody uzyskiwane przez H.nie były w żaden sposób ukrywane, to na ich pochodzenie wskazywano w wielce enigmatyczny sposób, który powodował de facto nieznajomość tego faktu przez osoby, które z takim oświadczeniem się zetknęły.

Należy tu wskazać, że brak reakcji ze strony organów oświatowych i miejskich
w żaden sposób oskarżonego nie usprawiedliwia, bowiem to wyłącznie on miał pełną wiedzę co do tego, czy wynagrodzenie jakie uzyskiwały wymienione osoby jest należne w sensie celowości osiągnięcia celów statutowych szkoły, a więc wykorzystane zgodnie z duchem udzielonej dotacji.

W tym miejscu przejść należy do kolejnej kwestii podnoszonej przez obrońcę
w apelacji, a więc tego, czy ustalenie sądu, że H., D. i S. nie wykonywali pracy dla Z.S.R.. było poprawne, czy też nie.

Sąd Okręgowy stanął na stanowisku, że aczkolwiek wszystkie te osoby zajmowały się pewnymi sprawami związanymi ze szkołą, ale nie były to tego rodzaju czynności, które zgodnie z prawem pracy mogły być traktowane jako świadczenie pracy w wykonaniu zawartej umowy o pracę.

Sąd Apelacyjne to stanowisko podziela i nie ma potrzeby aby powtarzać szczegółowe wywody sądu I instancji w tym zakresie. Zgodzić należy się z sądem, że umowy zawierające formalny brak, czyli podpisane nie przez oskarżonego ale przez prezesa, bądź v-ce prezesa (...) nie uległy konwalidacji, bowiem stałoby się tak wyłącznie w sytuacji, gdyby faktycznie podjęto pracę w określonym zakresie, a takiej sytuacji w rozpoznawanej sprawie nie było. Nie dość, że w „umowach o pracę” zakres obowiązków jaki miał spoczywać na H., D.został sformułowany niezwykle ogólnie, ale i tak nie obejmujący tego, co rzekomo mieli obaj robić, to z zeznań wszystkich prawie świadków wynika, że bardziej właśnie „nadzorowali” niż pracowali. Sąd Okręgowy bardzo szczegółowo tę kwestie uzasadnił i tak jak wyżej wskazano, Sąd Apelacyjny w pełni te rozważania podziela.

Obrońca w swej apelacji wskazuje kilku świadków, którzy wg niego mieli twierdzić, że faktycznie H.i D.w szkole pracowali. Trzeba zauważyć, że obrońca wyrywa
z kontekstu pojedyncze zdania, często pomijając inne, ale przede wszystkim należy podnieść, że świadkowie ci mówią o swoich przekonaniach, spostrzeżeniach, są to ich subiektywne opinie, które przecież nie mogą zastąpić faktów. Przykładowo wskazać można, że np. świadek I., starszy 90 letni człowiek, praktycznie niczego już nie pamiętał
i wprawdzie zeznał tak jak podaje obrońca, ale zaraz potem po odczytaniu jego wcześniejszych zeznań w całości je podtrzymał, a wcześniej twierdził, że nie miał żadnych informacji o wynagrodzeniach H.i D., oraz że prowadzili oni nadzór z ramienia (...)(k.2897), świadek L., poza zacytowanym fragmentem zeznań twierdził także, iż „ja nie wiem, czy pan H.był zatrudniony w ZSRz, wszyscy wiedzieli, że był prawdopodobnie w tej szkole zatrudniony”(k.3074), wcześniej zaś zeznał iż nie potrafi rozróżnić, czy w danej sytuacji pan Padok i H.występowali z ramienia szkoły, czy tez (...) (k.3037).

Sąd wskazał dlaczego nie dał wiary zeznaniom H. i samego oskarżonego w części, gdzie opisywali charakter rzekomej pracy świadczonej przez tego pierwszego na rzecz szkoły i co do tej oceny nie może być żadnych zastrzeżeń.

Z kolei co do faktu, iż nikt z ramienia szkoły nie zajmował się werbowaniem uczniów, czy załatwianiem praktyk najlepiej wiedzą sami zainteresowani, czyli rzemieślnicy i trafnie tu wskazuje sąd na zeznania B. O.(k.1964), W. P. (k.1967), J. W. (k.1953), J. K. (k.1955) czy K. G., którzy nie mieli żadnych informacji na temat tego typu działań H.. Wskazywani w apelacji świadkowie i cytowane – wyrwane zresztą z kontekstu pojedyncze zdania, nie mogą zmienić ostatecznej oceny wszystkich dowodów zebranych w sprawie.

Tu można wskazać chociażby na zeznania świadka B., która twierdziła, że nic nie wie na temat zakresu obowiązków H., nie wie, czy je wykonywał i w jaki sposób, dodając jednocześnie, iż trudno jej powiedzieć, czy ta działalność przynosiła szkole jakieś wymierne korzyści (k.2867). Jej stwierdzenie, iż „dla niej te osoby były zatrudnione w szkole” nie są stwierdzeniem faktu, a jedynie odzwierciedleniem jej odczuć i to jak wyżej wskazano niezbyt pewnych i jednoznacznych.

Wbrew twierdzeniom obrońcy, zeznania świadków M. K. i M. G. słusznie zostały ocenione jako spójne, logiczne i dające podstawę do czynienia ustaleń faktycznych. M. G. nieformalnie zajmowała się szkoleniem zawodowym uczniów aż do chwili ustanowienia etatu dla M. K. i oczywiście rację ma sąd podkreślając, że nie miałoby żadnego uzasadnienia tworzenie tego etatu, jeśliby H. faktycznie wykonywał te wszystkie czynności, które znalazły się w zakresie obowiązków K..

Świadek G.wręcz zeznała, iż H.był osobą, którą traktowano jako pracodawcę i widywała go w szkole średnio raz w miesiącu, D.znała wyłącznie jako prezesa (...), nie widywała go w szkole, może raz w czasie remontu i to w okresie wakacji.(k.2541)

Świadek K.z kolei zeznała, że H.był osobą nadzorującą szkołę z ramienia(...), bywał na terenie szkoły, nie przychodził wg jakiegoś harmonogramu. (k.2535)

Oczywiście, że wskazane przez obrońcę osoby mogły niejako w naturalny sposób traktować H. i D. jako szefów, ale naturalne też jest, że o ich ewentualnym zaangażowaniu w funkcjonowanie szkoły mogły patrzeć też przez ten sam pryzmat, niewątpliwie więc ich zeznania ani nie mogą stanowić dowodu, że byli oni pracownikami szkoły, ani że wykonywali na jej rzecz ściśle określone zadania.

Prawdą jest, że funkcje jakie pełnili D. i H. w organach samorządowych (BIRziP) były funkcjami za które nie pobierali wynagrodzenia i że z tą funkcją nie wiązał się obowiązek świadczenia pracy na rzecz Szkoły. Skoro jednak Izba była organem prowadzącym i uznała za konieczne czuwać nad szkołą, którą niejako powołała do życia, to oczywistym jest, że osoby, którym taką funkcję zlecono, powinny zostać wynagrodzone przez Izbę, a nie przez szkołę.

Charakterystyczne jest tu stwierdzenie B. O., która zeznała, że nikt z zarządu (...) nawet nie przypuszczał, że H.bierze ze szkoły wynagrodzenie, dodała przy tym, ze „on sam przedstawiał się jako taki dobrodziej, nigdy nie informował na posiedzeniu zarządu
o tym, że pobiera wynagrodzenie z tego tytułu” (k.1965) Podobnie zeznania A. G.nadają jednoznaczny wydźwięk całej sprawie. Otóż zeznał on, że „kwestie finansowe były tabu, ile H.brał i za co brał pieniądze, nikt nie wiedział. Mieliśmy przypuszczenia, że jakieś tam diety czy inne pieniądze brał, dzisiaj nie ma takich społeczników, którzy robiliby coś całkiem za darmo, ale nikt nie przypuszczał, ze pobierał wynagrodzenie w tak dużej wysokości” (k.1949)

Jeśli chodzi o P. S., to także i on został zatrudniony przez Izbę, miał pełnić funkcję ich rzecznika prasowego, a zlecane mu incydentalne zadania związane ze szkołą, w żadnym przypadku nie mogły uzasadniać przerzucenia całego ciężaru jego wynagradzania na tę ostatnią, a tak właśnie H. i D. jako członkowie zarządu uczynili, zaś oskarżony bez słowa protestu fakt ten zaaprobował.

Co do zatrudnienia H. L., to twierdzenie obrońcy, iż jego sytuacja, poza kwestią kto podpisał umowę o pracę, jest identyczna jak w przypadku H., D. i S. jest w rozpoznawanej sprawie bezprzedmiotowa. Nie jest zadaniem Sądu Apelacyjnego rozważanie, czy mogło być inaczej, skoro zasada skargowości ogranicza podmiotowo – przedmiotowe granice rozpoznania sprawy do zarzutu aktu oskarżenia.

W końcu należy odnieść się do ostatniego z zarzutów apelacji.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, oddalenie wniosku dowodowego o przesłuchanie
w charakterze świadka T. Ś., która przewodniczyła toczącym się rozprawom administracyjnym, było w pełni zasadne.

To, co działo się w trakcie rozpraw, wynika wprost z dołączonych do akt protokołów. Osobiste odczucia przewodniczącej składowi orzekającemu nie mogą zastąpić wniosków wyciągniętych samodzielnie przez sąd orzekający w procesie karnym. Zeznania T. Ś. byłyby tylko odzwierciedleniem jej subiektywnego przekonania co do faktu świadczenia pracy przez wskazane osoby, nie mógłby więc ten dowód mieć w sprawie żadnego istotnego znaczenia.

Mając to wszystko na uwadze, podzielając w całości zarówno poczynione przez sąd ustalenia faktyczne jak i dokonaną ocenę prawną zachowania oskarżonego, Sąd Apelacyjny nie znalazł podstaw do zmiany zaskarżonego wyroku, także w części dotyczącej wymiaru kary. Sąd Okręgowy wziął w należyty sposób pod uwagę wszystkie występujące w sprawie okoliczności i wymierzył oskarżonemu karę adekwatną do stopnia społecznej szkodliwości popełnionego przezeń czynu, spełniającą pozostałe ustawowe wymogi, nie przekraczającą przy tym stopnia jego winy.

O kosztach orzeczono jak w części dyspozytywnej.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Renata Kopiec
Podmiot udostępniający informację: Sąd Apelacyjny w Katowicach
Osoba, która wytworzyła informację:  Jolanta Śpiechowicz,  Piotr Mirek ,  Marek Charuza
Data wytworzenia informacji: